u mnie okazało się że zamarzla gnojowka zwana dieslem po 5,89 na jakże zaj...istej i markowej stacji shell ! ! temp. -10 stC a nie jakieś tam arktyczne mrozy!! pierwszy raz jezdze dieslem dlatego nie wiedzialem żeby wlać ten depresator do paliwa. myślałem, że mają jakieś zimowe paliwo na stacjach o tej porze roku... pozdr
Chciałbym dołożyć swoje trzy grosze do tematu.
Jestem właścicielem Avensisa z 2007 roku, D4D 126 KM. Jest to moja druga zima z tym samochodem. Poprzedniej swoje przeżyłem z odpalaniem. Problemy zaczynały się od ok. - 8 stopni. Miałem objawy podobne do tych, które opisywali wcześniej inni użytkownicy. Mianowicie po grzaniu świec (nawet 2 razy) silnik zapałał tak jakby na sekundę, ale gasł. Chwilę szczeknął - coś tam się odezwał i koniec. Tak jakby nie dostawał dostatecznie dużo paliwa na pełny rozruch. Po kilku, czasami kilkunastu takich próbach zapalał i chodził od razu ładnie. "Na ucho" wydawało się, że rozrusznik ma dobre obroty i powinien odpalić. Nie ukrywam, że było mi trochę wstyd - nie najgorsze przecież auto i takie jaja. Świece oczywiście sprawdziłem, założyłem nowy filtr paliwa i miałem sprawdzone paliwo. Dodam, że w okresie ciepłym z autem nie mam żadnych problemów. Mrozy się skończyły i tematu dalej nie ruszałem.
Ale przyszła kolejna zima i problem pojawił się ponownie. Prześledziłem kilka for i znalazłem rozwiązanie mojego problemu. Podstawa to dużo dobrego prądu. Ja muszę zająć się parą rozrusznik - akumulator. To tutaj tkwi problem. W listwie wtryskowej musi wytworzyć się odpowiednie ciśnienie, a w dodatku rozrusznik nie może pobierać całego prądu, bo nie starcza na resztę. Zatem akumulator musi być w bardzo dobrej kondycji, a rozrusznik przejrzany u dobrego speca. U mnie wydaje się, że niby dobrze kręci, ale jest to mylne. Po podłączeniu drugiego akumulatora na kable zapala przy każdej temp. Dzisiaj miałem rano -21 i odpali "od strzała". Wcześniej kilka dni pod rząd robiłem próby poranne przy -17, - 18 i z drugą baterią pali jak latem. Po zapaleniu pracuje bez przypierdów i potknięć. Jeżeli ktoś ma podobne objawy jak ja to polecam próbę z drugim akumulatorem i wszystko będzie jasne. Trochę się rozpisałem, ale chcę pomóc innym użytkownikom, którym zima spędza sen z powiek.
Typ: Inne
Silnik: 2.0 diesel
Rok: 1993
Nadwozie: Sedan
Dołączył: 01 Mar 2012 Posty: 1 Skąd: kielce
Wysłany: 2012-03-01, 15:07
Panowie robię trochę ot, ale muszę to napisać . Wytłumaczcie mi jak, to jest że właściciele toyot z 2007r i młodszych zakładają tematy tego typu. Ja tego nie rozumiem. Jak czytam te wasze problemy i usterki dochodzę do wniosku że różnic między autami koncernów VW , GM, PSA i czy tu przedstawianej TOYOTY nie ma. Wszystkie psują sie jednakowo, bez wyjątku. Wcześniej było jasne (lata 90r) Fordy, Opel, się sypią, Toyota samochód bezawaryjny. Dzisiaj kupując nowy samochód, wybieramy tylko karoserię i tyle, reszta nie ma znaczenia bo i tak każdy z nich będzie usterkowy. Na pocieszenie coś dodam. Mam carinę e z 1993r (JT) od 1996r. więc miała 3 lata. przebieg 330kkm, nigdzie nie było zaglądanie (oryginalne wszystkie pąpki, wtryski świece żarowe, żaden rozrusznik czy to szczotki w alternatorze nie wymieniane, nawet bezpieczniki oryginalne, żarówki poza h4 które zmieniłem z własnej woli koito z 93r. Oryginalne amortyzatory ostatni wydruk 2x~77% i 2x~81% i ogólnie całe zawieszenie. Tarcze hamulcowe z 93r które zużyły z 6 par klocków a rant mają mniejszy (w ogóle go nie mają) niż nie jedne nowe po 2 kompletach.
O braku problemu z uruchomieniem silnika przy -25C nie muszę pisać, bo to wstyd dla toyoty. Sąsiad ma Uno z 94r które stoi na zewnątrz, przy -25c potrzebuje pół obrotu rozrusznika na odpalenie (tyle co w lato), a w miarę świeże toyoty robią w zimę takie cyrki, to jest żałosne.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum